Patison- prywatny kurier

Ahoj!

Dzisiaj opowiadam o przepisie na najgorszy urlop na świecie, jaki zaliczyła Evghenia, mojej roli kuriera i spontanicznej wycieczce na południe, cyrkowych psach i spaniu na plaży!

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_000

A zatem, właśnie wróciłam z ekpresowej podróży na południe Francji. Tak jak wspominałam Wam w tym wpisie, Evghenia i François wyjechali na urlop na południe Francji. Przy okazji zgarnęli jednego patałacha z naszej rezydencji, z ktorym mieli się rozstać w Nîmes. W Nîmes okazało się, ze jednak patałach nie wie, co ze sobą zrobić, ojeju, a że w Montpellier ma znajomych, więc zostanie z nimi jeszcze jeden dzień. Więc tak po całym dniu spędzonym na południe od Montpellier, w Palais les Flots, wracają wieczorem do samochodu w strojach kąpielowych, mając w planach szybką zmianę ubrań i jazdę do Montpellier i Sete. I tu się okazuje, że kolega patałach zgubił ich klucze do samochodu. A dokładniej wziął je, żeby zabrać swój ręcznik z bagażnika, a potem poszedł popływać z kluczem w kieszeni. Genialne, doprawdy. Klucz do samochodu pływa gdzieś w morzu śródziemnym a oni w kostiumach i ręcznikach, bez dokumentów, pieniędzy czy nawet telefonu…

Urlopowy dramat rozpoczął się na dobre. Pomysły na to jak rozbić szybę, żeby dostać się do auta, przymiarki znalezionych kamieni, podejście do zerwania uszczelki.Chwilę później Evghenia zauważyła straż pożarną, więc zapytała, czy mają może młot. Okazało się, że umięśnieni les pompiers pomogą im otworzyć auto. Rozcinanie, odginanie, łamanie i delikatna amputacja pomogły, więc noc udało im się spędzić w samochodzie…

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (1)

W międzyczasie, a dokładnie o 2 w nocy przeczytałam SMSy do Evgheni ze streszczeniem najgorszego urlopu w jej życiu. Bez wahania wzięłam klucz do ich mieszkania i zaczęłam przetrzepywać szafkę po szafce, w poszukiwaniu zapasowego klucz do felernej toyoty. Z Evghenią na słuchawce, po godzinie grzebania udaje nam się znaleźć zapasowy klucz i w 15 minut później kupuję  już bilet do Montpellier.

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (3)

Psychodeliczne tramwaje Montpellier.

Po południu następnego dnia byłam już w pociągu na południe Francji. Najpierw Montpellier, potem tramwajem do Pérols a na koniec autobusem docieram do miejsca, w którym utknęli moi znajomi, czyli do Palavas les Flots. Za bilet zapłacił kolega, który zgubił klucze, a wracać miałam z nimi samochodem. Cóż, pomimo fatalnego przypadku nie mogłam za bardzo narzekać, gdyż dla mnie była to opcja idealna.

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (2)

 

Uroczyste wręczenie kluczy i szaleńczy bieg do wody

Po 4 godzinach jazdy pociągiem, tramwajem, autobusem, udało mi się odnaleźć Evghenię i Françoisa. Jak widzicie na poniższych zdjęciach, na samym początku nastąpiło oficjalne wręczenie kluczy! Tak wygląda wdzięczny François :)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (4)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (6)

Cóż, nie ma co się oszukiwać, że były to koszmarne wakacje dla Evgheni. Miał być romantyczny wyjazd na południe Francji a skończyło się na tym, że kolega patałach przykleił się do nich na 2 dni a potem zgubił klucze do samochodu. Auto jest nieco zniszczone po interwencji les pomipiers, poza tym było tłoczno i z pewnością nie romantycznie…

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (5)

Żeby zapomnieć o całej lawinie fatalnych wypadków, wraz z Evghenią wybrałyśmy się wypróbować lokalne specjały. Bez wahania zdecydowałyśmy się na małże (wikipedia podpowiada mi, że są to omułki) po prowansalsku (w sosie pomidorowym) i gotowane w białym winie. Cudownie i rozkosznie. Do tego lokalne jasne piwko i byłyśmy przeszczęśliwe. Jedliśmy oddzielnie, bo François i kolega patałach zdecydowali się jeść żarcie z ulicznych straganów i za 33 jurki kupili… makaron z krewetkami. Cóż, deal życia.

 

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (9)

 

Po wchłonięciu dwóch garów omułków (genialne słowo) odpaliliśmy toyotę i ruszyliśmy nad Étang de Thau, czyli nad jedno z największych jezior Francji. Przez dwie godziny szukaliśmy miejsca, w którym w miarę bezpiecznie i wygodnie moglibyśmy rozbić namiot. Już nawet zaczęliśmy walczyć z wrednym namiotem i próbowaliśmy go rozbić w parku miejskim, w jednym zacisznym miejscu, jednak nic z tego. Rozkładanie nowego namiotu w kompletnych ciemnościach jest raczej słabym pomysłem, więc Evghenia namówiła nas, żebyśmy zwyczajnie wrócili na plażę i spali na namiocie.

Auto zaparkowaliśmy dosłownie 10m od nas i przygotowaliśmy spanie na plaży :) Pierwszy raz w życiu spałam na brzegu, na piasku w tak otwartym, publicznym miejscu. Gwiazdy, szum fal i cudowny widok na Sète mieszczące się po drugiej stronie jeziora. Cóż. Przeżyliśmy, nikt nas nie udusił i właściwie było świetnie!

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (10)

Następnego dnia wybraliśmy się do wspomnianego Sète, uroczej portowej miejscowości. Umieraliśmy w niesamowitym skwarze, 34 stopnie w rozgrzanym mieście to koszmar, dlatego z Evghenią znalazłyśmy zacienione miejsce, mały rynek, pełen skarbów…

 

Pchli targ w Sète

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (12)

Hmmm… Tradycyjne francuskie brocante czyli targi staroci to coś, co z Evghenią u w i e l b i a m y! Kolekcje samochodzików, antyki, meble, biżuteria, tkaniny, obrazy, stare zdjęcia i książki, pożółkłe mapy i francuskie gazety o modzie i maaasa bibelotów. Napatrzcie się, poczujcie ten klimat a ja opowiem o paru dziwakach, których tam poznałyśmy.

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (13)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (14)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (15)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (16)

 

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_31

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (17)

Podczas swojej ostatniej wizyty w Londynie, kiedy wraz z Monianką i Szymonikiem (tak, kocham Wasze przezwiska) wybraliśmy się do magicznego Portobello, ogromnie żałowałam, że nie pozwoliłam sobie na zakup jakiejś biżuteryjnej pamiątki. W związku z tym, kiedy zobaczyłam stragan tego niesamowitego dziwaka wiedziałam, że łatwo nadrobię tę stratę!

Pan z biżuterią. Wytatuowany, brodaty prawdziwek o egzotycznym, dziwacznym towarze, przydreptał do nas w crocsach (!) i pozwolił negocjować cenę. Grzeeebałyśmy w tych koszykach z pół godziny i udało nam się znaleźć prawdziwe cacka. Evghenia kupiła 4 pierścionki za 10 jurków. Ja złowiłam dwa- ten złoty z granatowym oczkiem, w którym zatopione zostały skrzące się drobinki. Jednym słowem pikny.
Drugie cudo to ten oryginalny otwierany pierścień! Wygląda po prostu świetnie! Oba pierścionki powinny kosztować 10 jurków, ale Panu spodobał się mój wschodni akcent i powiedział, że ten otwierany jest w gratisie! :) Ekstra!

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (18)

 Pierścień dołącza do mojej kolekcji, do złotego pierścienia z oczkiem à la aleksandryt, który pokazywałam Wam w poprzedniej prywacie- Oh, pardon Madame.

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (19)

 

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (25)

Zaraz po biżuteryjnych zakupach udało nam się natknąć na… cyrkowego pudla! Feeling, bo tak się wabiła, przez 3 lata występowała we francuskim cyrku. Stanie a nawet chodzenie na tylnych łapach nie stanowią dla niej żadnego problemu. Właścicielka wraz ze swoją przyjaciółką zorganizowały nam mały pokaz umiejętności Feeling. Klimatyczne i zakręcone starsze Panie, które świetnie mówiły po angielsku :)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (24)

 

 

Wycieczka po Sète

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (22)

Architektura miasta jest raczej smutna. Brzydkie, stawiane jak najtaniej i najszybciej domy i bloki wyglądają koszmarnie. Skontrastowane ze starą zabudową miasta, czerwoną dachówką oraz pięknymi, dekorowanymi kamienicami czy dworcem, tworzą raczej żałosne zestawienie. Niestety, moje serducho zostało na północy Francji, w Auderville. Normandzka architektura wydaje mi się być zdecydowanie bardziej interesująca. Zdjęcia z mojej wyprawy na północ zobaczycie we wpisie: Zakochałam się.

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (28)

Mój stoliczek!

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (27)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_30


Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (26)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (20)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (21)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (29)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (23)

Drużyna zapasowych kluczy w komplecie a na środku główny bohater :)

Patison_prywatny_kurier_kokopelia_ (7)

Mam nadzieję, że spodobała Wam się moja relacja z ekspresowej podróży na południe Francji :) Ja zmykam, wracam do delikatnego oczyszczania mojego nowego cudeńka, które pokazywałam Wam na Instagramie. Przygarnęłam do mojego francuskiego mieszkanka piękny, wysoki (idealny dla mnie, żyrafy) , stylowy fotel z lekko poplamioną tapicerką.
Cudeńko, mówię Wam! :)

Ave Yo!

Zdjęcia: Ja, Patison i Evghenia.