Paryżewo!
Patison w podróży, czyli powrót do Garage House w ostatni dzień roku! Pierwszy raz Wszystko nowe, ekscytujące i baardzo...
Patison, zmuś się.
Po ostatnich trudnych tygodniach w pracy potrzebowałam otworzyć zakurzone okno w mojej głowie i nieco tam przewietrzyć. Francuski styl życia jest dosyć przytłaczający- wychodzę z domu o siódmej rano i wracam chwilkę przed siódmą. Po takim intensywnym tygodniu, człowiek wpada w rutynę pełną znużenia i nudy. Trzeba było zatem silnego, pozytywnego wstrząsu, aby Patison znowu wrócił do siebie, do blogowania i do fotografii, która staje się w moim życiu coraz ważniejsza.
Historia była bardzo prosta. Parę miesięcy temu poznałam Lidię. Byłyśmy w sytuacji lekko mówiąc dramatycznej. I ja i ona szukałyśmy pracy i pewnego wieczoru, w dusznym barze na starówce spotkałyśmy się przy piwie. Obie jęczałyśmy, że jeśli nie znajdziemy pracy, to musimy się pakować i wracać do Polski. Kieszenie puste, czynsz cholernie wysoki a tu jak na razie nic ciekawego na horyzoncie. I spotkałyśmy się ponownie w maju. I ona i ja, mniej więcej w tym samym czasie znalazłyśmy całkiem niezłe posadki w biurze :)
Annecy. Miasto, które polecało mi już tryliard osób, a którego jakoś nigdy nie udawało mi się odwiedzić. Dopiero w sobotę wieczorem kupiłam bilet za 5,4 E (Francjo, kocham Cię za tę litość okazaną studentom!) udało nam się wyrwać.
Po dwóch godzinach jazdy wylądowaliśmy na dworcu w Annecy. Leniwym spacerkiem udaliśmy się nad jezioro oraz otaczające je wzgórza. Nie mogliśmy się oprzeć i wynajęliśmy szalenie drogi rowerek wodny i tak przez pierwszą godzinę snuliśmy się leniwie po jeziorku, zazdrośnie chłonąc każdy element krajobrazu.
Polska, Rumunia i Egipt- piąteczka!
Naładowałam baterie, nacieszyłam oczy, uśmiechałam się cały dzień i cieszyłam z tak niespodziewanej wycieczki. W tym roku mam plan wykorzystać swoje zniżki na pociągi w całym regionie i swoje wakacje spędzić właśnie tutaj, zwiedzając te piękne okolice na Rodanem :)
Zdjęcia: Ja, Patison.