Loft w pralni
Konfiguracja, która już była, czyli obniżamy salon, żeby zmieścić antresolę. Kolejny pomysł na schodki- te jednak zajmują więcej miejsca, więc...
Jak mieszka główny projektant duńskiej marki VIPP?
Vipp to ikona duńskiego wzornictwa. Oferta firmy sięga od akcesoriów kuchennych po łazienkowe, którą współtworzą najbarziej utalentowani projektanci oraz zapraszane są również sławy ze świata mody. Jednak najbardziej rozpoznawalnym produktem marki VIPP jest kosz na śmieci, którego projekt powstał w 1939 kiedy to Marie Nielsen otwiera salon fryzjerki, a jej mąż projektuje dla niej funkcjonalny i nowoczesny śmietnik. Po chwili o praktyczny kosz otwierany za pomocą pedału zaczynają dopytywać lekarze. Holger Nielsen decyduje się więc produkować i sprzedawać swój projekt na szerszą skalę.
Osiem lat temu do zespołu projektantów VIPP dołączył Morten Bo Jensen. Młody projektant skończył niedawno remont domu w Kopenhadze, który mieści się w dawnej, przemysłowej części miasta. Zabieram Was zatem do środka tego rodzinnego loftu, który mieści się w dawnej fabryce ołówków Viking!
Wyspy Brygge i port to obszar miasta uprzednio zarezerwowany tylko dla fabryk i przemysłu. Teraz w w tej części stolicy zaszły poważne zmiany- dzielnica stała się jedną z najmodniejszych lokalizacji. Coraz większa część pofabrycznych budynków i przestrzeni zostaje przekształcona w prywatne lofty, warsztaty i galerie, które skutecznie przyciągają młodych Duńczyków o kreatywnych, wolnych zawodach. Morten Bo Jensen mieszka tutaj ze swoją partnerką i córkami bliźniaczkami. Do pracy ma pięć minut, jest więc w pełni niezależny od komunikacji miejskiej, a pobliskie kąpieliska i tereny zielone gwarantują przyjemnie spędzony czas z rodziną.
Podczas urządzania nowego lokum o powierzchni 165 m2, Morten Bo Jensen zdecydował się na otwartą, nowoczesną przestrzeń. Salon, kuchnia, jadalnia to jedno pomieszczenie sprytnie podzielone na strefy za pomocą dywanu, światła czy kwietnika. Przedpokój oddzielony zostaje krótką ścianką, która nie łączy się z sufitem, gdyż projektant konsekwentnie dążył do urządzenia mieszkania w otwartym planie.
Białe ściany oraz sufity, drewniana podłoga i kapka czerni oraz szarości- to klucz aranżacji tego loftu. Moje spojrzenie od razu przykuwa okazała wyspa kuchenna, która świetnie łamie standardy skandynawskich wnętrz, w których kuchnia nowoczesna najczęściej jest biała. Projektant oczywiście wprowadził kilka projektów z VIPP- są to minimalistyczne półki, które zobaczymy zarówno w kuchnii jak i w łazience. Kontrastem dla tej nowoczesnej bryły są choćby ciężkie industrialne lampy, które wiszą nad stołem w jadalni oraz okna, które doskonale przypominają nam pierwotne przeznaczenie tego budynku. Światła dostarczają też liczne świetliki, które możemy tutaj zauważyć. Rodzina Bo Jensena zajmuje ostatnie, trzecie piętro budynku, mają więc zatem dodatkowe przywileje.
W pierwszej chwili spodziewałam się, że jest to obraz, jakaś nowoczesna sztuka, która ma uatrakcyjnić zaułek prowadzący do łazienki. Jednak projektant chciał ponownie podkreślić i w bardzo oryginalny sposób zaakcentować, że jego rodzinny loft znajduje się w fabryce Viking, która jak wspomniałam, produkowała ołówki. Owo dzieło sztuki to delikatna konstrukcja wykonana z właśnie tych ołówków.
Proste bryły, industrialne smaczki oraz duńskie wzornictwo doskonale pasują do historii tego miejsca. Zachowany został klimat pofabrycznych przestrzeni a fajne pomysły Mortena Bo Jednsena prowadzą nas po funkcjonalnej i nowoczesnej, ale pełnej symbolicznych akcentów przestrzeni. Takie realizacje zdecydowanie mi imponują!
Zdjęcia & Via: klikk.no, bobedre.dk