35m ² na Manhattanie

Kiedy już pokazuję malutkie mieszkania to są one najczęściej nowoczesne, minimalistyczne i bardzo dobrze zorganizowane. Co to oznacza? Generalnie to jest to wysoka zabudowa, jednolita i gładka, pełno tutaj schowków, wielofunkcyjnych mebli i naprawdę przydatnych rozwiązań. Takie mieszkanie to idealny tetris, każdy kąt ma swoją funkcję.

I… troszkę to wszystko nie po drodze z osobistymi akcentami, pamiątkami czy po prostu gratami, które kochamy a których nie potrafimy się pozbyć. Jeżeli ktoś nie ma zacięcia do zipowania rzeczy, do minimalizowania ich ilości to jest problem. Dokładnie to samo dzieje się, kiedy styl naszego mieszkania czy domu jest raczej tradycyjny, ciepły, swojski. Wtedy lśniąca tafla frontów i to praktyczne urządzanie wnętrza kompletnie do nas nie przemawia. Bardzo rzadko napotykam w sieci na takie aranżacje, które łączą ciepłe, eklektyczne zbieractwo z funkcjonalnością prosto z małego EM.

Teraz mam właśnie jeden taki przykład. 35m ² na Manhattanie. Mamy wszystko to, czego potrzebujemy na tak małym metrażu, czyli: maleńka kuchnia, pokój dzienny i sypialnia. Mieszkanie wypełniają eklektyczne kolekcje właściciela. Ekscentryczne dodatki łączą się ze spokojną klasyką, co widać zwłaszcza w salonie i sypialni. Stosy magazynów, kolekcje ramek i obrazów, pamiątki, talerze, kwiaty… ta lista nie ma końca.

W tym maleńkim mieszkaniu znalazło się też miejsce na drzwi. Postawione przy ścianie, od tak, tylko dla dekoracji, dla pięknego tła nowoczesnego białego stolika i ciekawych krzeseł.

Klasyczna sypialnia z pełnowymiarowym łóżkiem. Żadnych systemów do składania łóżka, chowania go w ścianie czy budowania antresoli. Nic z tego, gospodarz chce mieć komfort.

W kuchni czeka na nas totalne zaprzeczenie zasad urządzania małych kuchni. Zamiast jednolitej, pełnej zabudowy, czeka na nas choćby otwarte przechowywanie. Metalowe regały z IKEA wprowadzają dodatkowe szczegóły, zagracają już i tak maleńką powierzchnię. Ale cóż, gospodarz chce przechowywać zastawę i narzędzia kuchenne na widoku, więc cóż. Ja jednak takiego rozwiązania nie polecam, chyba, że do studenckiego mieszkania, gdzie gotuje się tylko sporadycznie.

Zdjęcia: digsdigs