Zaraz wracam


Jestem. Żyję. Zaraz wracam.

Czyli kilka zdjęć z ostatnich tygodni! Imprezy, spotkania, drobne przyjemności. Pomimo stresu związanego z egzaminami i kasy uciekającej z prędkością 4,21 zł na jurka, był to wspaniały czas!

Herbata z termosu z moim meksykańskim przyjacielem Rafaelem. Siedzimy na schodach, zajadamy słodycze i rozkoszujemy się gorącą herbatą z imbirem. Jesienne słońce było wspaniałe.


Andrzejkowe zwyczaje z Polski przeniosłam też tutaj. Moja przyszłość?
Mój wosk wyglądał jak mapa Stanów Zjednoczonych, więc kto wie, może właśnie tam wyląduję za rok? : ) Kolega właśnie ze Stanów, więc może… ; )

Francuski sernik na słono, czyli najlepsze sery, łosoś i orzechy. Nie jestem godna!
Kocham!

Baudlerowcy. Czyli ludzie, bez których Francja nie byłaby Francją!


Tylko mały urywek z Festiwalu Światła. Parada meksykańskich lalek, które przygotowywał m.in. Rafael!

„Pożycz chochlę, przygotuj kubek!” Takie niespodzianki bardzo mi się podobają : )
Gorące wino i nauka francuskiego ; ) Tak, to było wczoraj, dzisiaj kolejny egzamin przede mną!

„Chodź, zrobię Ci moją carbonarę!” To właśnie u tego Pana jadłam pierwsze surowe jajko i surową pieczarkę.
(Nigdy więcej!)

Rosja, Estonia, Finlandia i Polska. Po pierwszym egzaminie z francuskiego, poszłyśmy na diabelski młyn na Place Bellecour.
Było wspaniale!

Kolejna mała fotka z Festiwalu Światła, tym razem z Parc de la Tête d’Or. Dekoracje były cudowne!
Pierwszy dzień festiwalu spędziłam z Adrienem i jego rodzicami, kolejny, rzecz jasna z Baudlerowcami.

Aperitif z kwiatowym nektarem w Reugney.

31 grudnia lecę z Paryża do Polski. Nawet plama po kawie mnie wzywa!

Zdrówka dla Was!