Motoryzacyjna żałoba

 

motoryzacyjna_zaloba_kokopelia_bl

Mojego merola kupiłam w październiku 2010 roku. Potężna, wiśniowa maszyna w gazie, zakupiona od policjanta z Jaworzna. Beżowa tapicerka. Cudo, którym śmigałam 165km/h. Merolina była starsze ode mnie o rok, gdyż był to zacny rocznik ’89.

I dzisiaj się sprzedał. Jutro zniknie sprzed Garage House. Mój Mercedes. Mój azyl. Jedyne miejsce, gdzie można było zobaczyć śpiewającego Patisona. I płaczącego też.  Ze szczęścia, bo udało się, bo już wkrótce wyjeżdża do Francji.

A teraz we Francji, Patisonowi pocą się oczy, bo Merola już nie będzie.

Smutno i już.

 

*I wszystkim tym, którzy nie kumają relacji Mercedesowej i stwierdzają, że mam pstro w głowie, śpiewam ten refren.